Nimue - La balançoire (Huśtawka) #1

 W tym miesiącu postanowiłam sobie, że w nagrodę za ukończoną wiewiórkę, rozpocznę nowy haft. Oczywiście to postanowienie idzie w parze z drugim: zakończyć kolejny zaległy haft. Staroć rozpoczęty w 2018 roku idzie do przodu, a w między czasie rozpoczęłam elfiego bobasa z serii Nimue. Chyba każdy w hafciarskiej branży kojarzy wielki bum kilka lat temu na te cudne wzory z serii NIMUE. Po wszystkich kanciastych wzorkach kwiatów i zwierząt pojawiających się w gazetkach, nagle pojawiły się One: magiczne elfy z baśniowego lasu. I mimo tego, że obecnie widzę jakieś niedociągnięcia we wzorach tu i tam, nawet tą "kanciastość" w odniesieniu do obecnie powstających wzorów prawie 3D, to ta magia i tajemniczość zawarta w serii Nimue chyba nigdy nie będzie mnie nudzić. I wiem, że wrócę do nich znowu :)


W lesie się zieleni i kwieci, korzystajmy z wiosny!
Uściski!




Wiewiórka #3

Baśka doczekała się finału. W końcu! Ale muszę się przyznać, że po raz pierwszy kreseczki dały mi tak bardzo popalić . Niech Was nie zmyli iluzja, że kolorów backstichy mogło być raptem 3-4. Na łebku i uszach tak to wygląda. Tymczasem ja miałam totalny oczopląs, bo kolorków było 14 :) Ta ilość  sprawiła, że mimo iż haft skończyłam w połowie lutego- stanęłam w miejscu z innymi pracami. Zawzięłam się i postanowiłam nie haftować niczego, dopóki nie skończę gryzonia. No i zleciało półtora miesiąca! A nowy haft kusił, niedokończone pracy krzyczały, że ich kolej... :)
Wzór został zaprojektowany na podstawie fotografii i autorka -Antonia Lebedeva- wykonała go z ogromną starannością o szczegóły, dzięki czemu wiewióra wygląda jakby rzeczywiście przysiadła na gałązce. 
Baśkę haftowałam na płótnie Murano 32ct, kolor beżowobrązowy (306). Kolorków było 56 i dodatkowo 19 łączonych. Było co robić :) I mimo, że wiewióra cudna, to na jakiś czas schowam ją do szuflady. Musimy od siebie odpocząć :)
A Wam życzę zdrówka i pięknej wiosny.  

Uściski!



Leśny grzybek

 Drogi Pamiętniczku :) Nawet nie wiem kiedy zleciało mi te ostatnie pół roku. Plany huczne i ambitne miałam na miniony rok, również te hafciarskie. Tymczasem jak wielu dostałam pstryczka w nos. Zdalna praca, zdalna nauka dzieci, 24 h na dobę z dzieciaczkami, dom, wokół domu itp. Cieszę się jednak, że dzisiaj tu zawitałam i ku swojej pamięci mogę udokumentować kolejny hafciarski obraz. Mimo, że to nie piękna złota jesień, nie sezon na grzyby. Liczy się dla mnie to, że mogłam go wyhaftować ;)

Haft projektu Mariny Schemkiny wykonałam na płótnie Murano Vintage 32ct w kolorze 3009- beżowy. Ilość kolorów to 37 plus 14 mieszanych. Wielkość haftu w krzyżykach to 130x180. Idealny do ozdobienia kolejnej ściany w leśnym domu :) Z oprawą muszę poczekać chwilunie, ale kołacze mi się po głowie coś iście....leśnego :)

Tymczasem zostawię  tu kilka zdjęć, życząc każdemu przypadkowemu i nie tylko czytelnikowi mnóstwo zdrowia!
Uściski!

P.S.Pewnie ociągałabym się jeszcze troszkę, ale mobilizacja ze strony dobrych duszyczek z grupy fejsbukowej pomogła. Dzięki dziewczyny.


Wiewiórka # 2

No więc wprawdzie bez kreseczek, czyli backstitchy ale mordka z kawałkiem ciałka wiewiórki już jest. Docelowo Baśka ma siedzieć na gałęzi, wśród kwiatów (bądź liści- sama nie wiem- wstyd się przyznać).

 Przepięknie cieniowane futerko zwierzaka zachwyca mnie. Wydaje mi się, że po dodaniu backstitchy wiewióra będzie wyglądała jak żywa. Faktem jest, że ilość kolorów przyprawia o zawrót główy. Jest ich 54 plus 21 mieszanych, co daje łącznie 75 kolorów! Wow, nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy. 
A teraz z czystym sumieniem mogę wrócić do zimorodka, który swoimi kolorami w tę paskudną w moich okolicach pogodę trochę pokoloruje :)
Ah! Jeszcze gwoli wyjaśnienia, absolutnie nie miałam w planach usuwania bloga! Raczej bliżej mi było do zapuszczenia, zaniedbania go i pozostawienia  jako taki tajemniczy hafciarki ogród, do którego gdzieś tam w sieci jest furtka, ale nie każdy wie gdzie ;)
Jednak póki mam zamiar publikować na Instagramie bądź Facebooku, blog pozostanie zadbany ;)
Uściski!

I znowu zimorodek :)

   W zasadzie tego postu miało nie być, w zasadzie to chcąc pokazać co tam dłubię w wolnym czasie chciałam postawić na social media typu Instagram, czy Facebook ( w Jutjuba nie umiem ;)) To tam całkiem szybko przenosi się blogowy świat. Na szczeście dla mnie okazało się, że tego swoistego pamiętanika (bo prowadznego całkiem skrupulatnie od 7 lat) nie muszę pozostawiać na pastwę spamu, że jest tutaj jeszcze całkiem spore grono czytelników, którzy wolą poczciwego bloga aniżeli szybki, krótki post gdzieś w sieci. Więc jestem :) 
    Większość z Was miała rację pod ostatnim postem-te uszy wyglądają jak królicze. Ale! Z to z nich pomału wyrasta całkiem zgrabne wiewiórcze futerko :) A tym razem będzie bez zgadywanek, bo gołym okiem widać, że powstaje król polskich brzegów rzecznych-przepiękny zimorodek. To kolejny- już trzeci na moim tamborku. I każdy jest inny.
Moim marzeniem jest zrobić zdjęcie na żywo tej pięknej ptaszynie i podglądnąć na żywo. Póki co godziny obserwacji skończyły się na zaledwie kilku marnych sekundach zobaczenia go jak przelatywał tuż nad moją głową. Ale jestem cierpliwa i cierpliwie czekam w międzyczasie haftując :)💙 💙 
Uściski! 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...